sobota, 24 stycznia 2015

burza w blogosferze

Ze blogosfera, to kółko wzajemnej adoracji powiedział pewien "artysta". Bo niby jak inaczej mogłoby być? Mamy możliwość wyboru tego, co czytamy. I wybieramy po"braterstwie dusz", po wspólnych zainteresowaniach, po podobnym poglądzie na świat i ludzi, podobnym odczuwaniu i postrzeganiu świata.
Tak się złożyło, że osoby, z którymi utrzymuję w tej chwili najczęstsze kontakty, nie tylko przez internet, to są znajomi "wirtualni" - nigdy w życiu nie widziani twarzą w twarz, albo widziani tak dawno, że graniczy to z nieprawdą. Nikt i nic nie zmusza nas do utrzymywania tych kontaktów. Następują wtedy gdy mamy sobie coś do powiedzenia. Podzielenia się uwagami w różnych materiach, wymienienia doświadczeń, albo podparcia w trudnych chwilach. Bo w ten sposób może łatwiej. Nie mamy wspólnych naziemnych znajomych i nawet jeżeli ktoś z nas nie uniesie tematu i z kimś innym się podzieli, to i tak nie powstanie wokół nas zacieśniający się krąg poszeptów.
Nauczono mnie szanować ludzi. Wyniosłam to z domu. U nas o nikim nie mówiło się z wyższością, czy z pogardą. Nie krytykowało się innych, nikt nie zajmował się tematami typu "co się komu urodziło a co komu zdechło" oraz "kto z kim i dlaczego". Obydwoje Rodzice mieli wyższe wykształcenie, Ojciec zawsze zajmował wysokie i niebezpieczne stanowiska. I jak wiem, był lubiany przez podwładnych. Nie wiem, czy w rozmowach z nimi posługiwał się, dla lepszej komunikacji, językiem budowlanym (W domu nigdy nie używał. Najgorsze przekleństwa w jego wykonaniu to było"nasypań piachu", "jasna choinka" i "niech to gęśkopnie" -do czego później dodawaliśmy "tylną łabą, z półobrotu" i w ten sposób powstawało przekleństwo tzw szewskie) W każdym razie się dogadywali, robotnicy robili co należy, zdarzało się, że wypił z nimi wódkę, nie dlatego, że lubił wódkę, ale dlatego, że szanował swoich podwładnych.
Szacunek do ludzi wyraża się między innymi ( a może zwłaszcza) poprzez to, jak się prowadzi z nimi dyskusję. I, jak mi wpojono, jeżeli się nie zgadzam z czyimś poglądem, to krytykuje ten pogląd, a nie człowieka, który go reprezentuje.
Niestety, tego nie uczą na wyższych uczelniach. Można mieć więc piękne i wzniośle się zwące fakultety za sobą, a być zwykłym chamem. (Nie mylić z prostym człowiekiem, bo ludzie prości są zazwyczaj naturalnie kulturalni. Taki był mój Dziadek Janek - wrodzony, naturalny takt i kultura. Jego nie miał kto tego nauczyć, bo pradziadek wyjechał za ocean, gdy Dziadek miał 10 lat i słuch o nim zaginął, a prababcia zapewne zbyt zajęta była walką o przetrwanie z dwójką dzieci).
Zawsze myślałam, że obcowanie ze sztuką "łagodzi obyczaje", jeżeli dotykamy piękna stworzonego przez innych ludzi tworzy nam się "mir wewnętrzny". Mówiono mi często, że jestem naiwna. Pewnie już naiwna umrę, bo ciągle wierzę w ludzkie dobre intencje. Mimo wszystko, cholera.

Skąd mi to przyszło: no, bo nagle, w moją internetową przestrzeń wdarła się pewna para, takie "dwa w jednym", sponiewierała dyskutantów podważając ich poziom intelektualny, sponiewierała innych blogowiczów za skorzystanie z pomocy obcych, narobiła szumu, huku i hejtu. Tworzący artyści, współistniejący z przyroda w postaci hodowanych zwierząt. Można "lubieć" zwierzęta nie lubiąc ludzi? I nie traktować ich jak rzeczy?
No, to może na tyle w tym temacie... Zresztą, czy ja wiem, czy to już wszystko co myślę? Pewnie nie..

Dla zmiany atmosfery będzie o zwierzętach. Ogłoszę wszem i wobec, że moja Czarna jest psem wspaniałym, zadziwiającym i najmądrzejszym z psów jakie znałam. Że Czarna jest opiekunką kotów to już wiadomo.Kot śpi sobie w miseczce, Czarna podchodzi, wylizuje kotu mordę i idzie dalej. Wczoraj stanęłam w progu pokoju: na podłodze kotłują się bure. Czarna weszła między nie, nachyliła łeb - bure polazły w przeciwległe kąty. A dzisiaj rano szczęka mi walnęła prawie o psią miskę. Rano sypałam karmę do misek. Miski są dwie oczywiście i stoją zawsze w tym samym porządku: z lewej, bliżej wyjścia Księżniczki, dalej -Czarnej. Czarna stał nad miską Księzniczki gdy sypałam jej karmę w pierwszej kolejności. Pomyślałam: ciekaw, czy się rzuci i zacznie jeść z cudzej miski. A wiecie co zrobiła Czarna? Odwróciła się i pobiegła do pokoju zawołać Księżniczkę! Szczęka haratnęła mi o druga pustą miskę trzymaną w ręce>>.

7 komentarzy:

  1. Światy zwierzaków nie przestają zadziwiać, jeśli uważnie je obserwujemy :)
    Aktualnej awantury nie znam, ale trafiłam kiedyś na blogach na parę, o której wspominasz, i omijam ją baaaardzo szerokim łukiem- toksyczni do szpiku kości ludzie, bez krztyny empatii, wrażliwości i kultury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to ciekawe, bo już wielokrotnie spotkałam się z taka opinią o tych artystach. Możesz sobie u nich ostatnie wspaniałe wystąpienie poczytać i będzie wszystko jasne. Zdaje się, że zaczynam się starzeć -"toksyczni" -to jest to właściwe określenie, którego mi brakowało

      Usuń
  2. Nic dodać i nic ująć...
    jakoś tak smutno mi dzisiaj...i jak dobrze, że mam swoje zwierzaki, mogę palce w ich futerko zatopić, przytulić się do ich pyszczków, popatrzeć w ich śliczne oczka...one są takie dobre, nie mają ludzkich przywar, mają tylko czyste uczucia...
    rena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia, bo zetknięcie się z takim czymś tak trochę odbiera wiarę w ludzi. Poza tym sprawia, że czujemy się bezradni, bo takie "coś" rozpycha się łokciami, krzyczy głośno, jak złodziej "kradną, kradną", oraz ma grono sekundantów, którzy się cieszą:"ale mu/jej/im dop....lił"

      Usuń
  3. i ja, odkąd zorientowała się z kim mam do czynienia, omijam szerokim łukiem,,,to są źli ludzie, bardzo zgorzkniali i wzajemnie się nakręcają.

    moje mordki też fantastyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od pięciu lat jestem na blogach i jeszcze się nie spotkałam z "takim zjawiskiem". Trochę spamów anonimowych ale łatwo je zablokować. I pewnie dobrze ale .... człowiekowi do rozwoju są też potrzebne negatywne doświadczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Krystynko, masz szczęście, że na w/w pare nie trafiłaś, sa gorsi niż spam i hakerzy.I ciągle mają cierpliwość rozrabiać, mimo że tyle razy adminy kozystali ze swoich praw i - kasowali wpisy. i tak nastawał szczęśliwy spokój.pozdro, W.

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..