Igor jest bardzo grzecznym psem.Trochę mu nie odpowiada siedzenie w zagrodzie, a ja nie czuję się na siłach umilać mu tego "aresztu". Spacerujemy 3 razy dziennie dla załatwienia potrzeb większych i mniejszych oraz pozwiedzania okolicy, no i ludzkiego towarzystwa.Większość obiektów znakomicie ignoruje - ujadający pies sąsiada, kot sąsiada siedzący po drugiej stronie siatki i hipnotyzujący Igora wzrokiem, kosiarka, traktorek do koszenia sąsiadów itp. ma znakomicie i głęboko w dupie. Przy tym wszystkim dziwne jest jego "uczulenie" na kozy. Na kozy na zewnątrz, bo przechodząc obok otwartej obórki wkłada nos pod bramkę i nie widać żadnego podniecenia. Natomiast, gdy kozy znalazły się upięte na ogrodzie sąsiadów, Igor musiał zostać zgarażowany, ponieważ zawzięcie atakował łapą bramkę. Bramka jest raczej symboliczna, nie zdarza się by próbował wychodzić, nawet jak nie jest zamknięta na zasuwkę.
Czarna z Igorem. Czarna zachowuje się na zasadzie "i chciałabym, i boję się". Tatuś wpuścił ja do Igora i tak to wyglądało. Ja zostałam ostro skrytykowana przez Dziecko, gdy próbowałam ich skumplować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..