poniedziałek, 11 stycznia 2016

Tak mi wzbiera

od kilku dni i noszę się z tym , jak kura z jakiem. Więc napiszę wreszcie..
(Ten blog ma w tytule "dumania", czyli niby powinien być o myśleniu. Tymczasem więcej jest tu o działaniu, niż o myśleniu. Co nie oznacza, że nie myślę. Myślę. Czasem do wypęku, ponieważ wykonywanie większości prostych czynności nie wymaga myślenia o tym, co się robi. Tyle, że pisanie o przemyśleniach jest trudne nieco, bo "wymysły" bywają kontrowersyjne, są własne, inni mogą wymyślać zgoła diametralnie różnie. Zatem może być powód do konfliktów myślowych. A konfliktów chcemy unikać wszelakich... Tym razem jednak mi wezbrały te przemyślenia do wykipienia, więc wyłom będzie)
Otóż pewna wirtualna znajoma zachorowała gardłowo i doradzono jej natychmiast, że jedynie @vitC@lewoskrętna@ może ją uratować od natychmiastowej śmierci i utraty głosu raz na zawsze.Ponieważ lubiem wiedzieć, a wiedza leży ostatnio na wyciągnięcie, nawet nie ręki, a palca jednego, no to zaczęłam przetrząsywać przestrzeń wirtualną. Gdzie różne różności moje szare zaatakowały i momentami do wqrwu mnie przyprowadziły.
No to tak: natrafiam na pewne mądrości. Brzmi naukowo, przekonywująco, są niby źródła tych mądrości podane. Wszystko prowadzi do tego, by przekonać czytelnika, że żadne tam, dotychczas znane i stosowane, w tępym rozumku zagnieżdżone jako dobre i skuteczne. Guzik prawda, całą dotychczasowa wiedza i przekonanie to głęboki ciemnogród. Jedynie produkt XYZ jest skuteczny i niezastąpiony. A żeby pomóc w tej skuteczności, gdzieś w zakamarku (dostatecznie widocznym) jest link do sklepu. W którym produkt ów możesz nabyć. Często w promocji nawet, jedynej dla ciebie akurat.
Czytam sobie @pepis@eliot@. Nawet eliksir zrobiłam z jej przepisu. Wszystko byłoby ok, gdyby po naukowych przekonaniach o cudownych właściwościach @vitC@ (innych również składników "zdrowej" diety) nie było odnośnika pod którym można ja kupić. A ponieważ jest taka "cudowna", to musi też "cudownie" kosztować (w końcu zdrowie mamy bezcenne) i bach - 50 tabl. za jedyne 90 polskich złociszy. I natychmiast ci się pogarsza, bo czujesz się gorszy, upośledzony, wykluczony. Że nawet zdrowie tylko dla bogaczy. Bo może byś nawet i kupił, ale samą @vitC@ się najesz, nawet najbardziej skrętną.
Albo @Naturalna@Medycyna@. Znowu sklepik, a w nim samo zdrowie. Np @buraczki@liofilizowane@ doprowadzone do postaci @miceralnej@ (cokolwiek to znaczy - dla mnie brzmi jak postać zwymiotowanej papki) za jedyna 140zł pół kilo. Toż normalny śmiertelnik za 140zł może kupić 100 kg żywych buraczków. Które nawet po zliofilizowaniu przełożą się na dużo więcej nić pół kilo. !00kg buraczków, nawet przy całkowitym przestawieniu się na tzw "trawę", nie jest w stanie nikt chyba zjeść przez rok. Nawet moje 3 kozy tyle nie zjadają. I te buraczki, w żywej postaci, można sobie przyrządzić dowolnie: przepuścić przez sokowirówkę, ugotowac na parze, upiec w piekarniku, ukisić w słoju. A co moż na zrobić z taką postacią miceralną? Zjeść łyżką z obrzydzeniem i w przekonaniu, że sobie robie dobrze, bo takie ciężkie pieniądze to kosztowało, więc musi być skuteczne. Albo: w czym jest lepszy błonnik za 165 zł/1/2 kg, od tego, który można nabyć w każdym sklepie i aptece?
Narobiło się aptek huk, na każdym rogu apteka, a w niej leki na wszystko. W zasadzie głownie nie leki, ale suplementy diety. Których nikt nie bada, nie wymagają żadnych certyfikatów ani dopuszczeń. Natomiast są chyba cudownym źródłem dochodu producentów, skoro tak wiele wydają na reklamę. Wystarczy na chwile włączyć radio, a już mamy info o jakimś cudownym środku na zgagę, na sraczkę, na suchość, na gazy itp nieprzyjemne objawy. Które same w sobie powinny być sygnałem do tego, żeby odwiedzić dottore, albo przestać żreć jak świnia. (Podręcznikowy przykład mojej tłustej szwagierki: na przyjęcia wybierała się zawsze z @sylimarolem@ albo @rapacholinem@. Na przyjęciu wpierniczała zawzięcie i do wypęku, co na stole było, potem tym syli przegryzała. A wystarczyło M.Ż. i syli byłby zbędny). Ludzie słuchają tych reklam, jak świnia grzmotu i lecą w dym, kupować.
TV ogłupia? Ale na własne życzenie. Nie ma obowiązku posiadania w domu plazmy jednej, czy dwóch nawet. Nie ma obowiązku wszystkiego oglądać i słuchać co tam leci. W końcu każdy pilot ma zielony przycisk.Nie ma obowiązku przyjmować za prawdę absolutną wszystkiego co się zobaczyło/usłyszało "bo w tiwi powiedzieli". Tak, jak nie ma obowiązku czytać wszystkich pierdół na @onecie@ czy innej @interii@.
Dobrze być ściemoodpornym. A dla utwierdzenia się w tej odporności poczytać z lewa i poczytać z prawa. Trafiłam np. na takiego bloga @pogromcy@reklam@farmaceutycznych@.

A poza tym nic na działkach się nie dzieje szczególnego. Oprócz tego, że wieczorne spacery z psami stały się czasem uprawiania sprintów, bo jakoś ostatnio mnóstwo wolnych psów się pojawiło.Nawet wypuszczanie psów przed  dom, na szybkie siku,  jest problematyczne, bo podwórko złażone i zsikane. A Księżniczka, jak wpadnie na jakiś trop, to idzie przed siebie, jak burza i głuchnie. Nawet łapka jej nie boli wtedy.
Oprócz tego, że wszelkie prognozy pogody były bardziej trafne wtedy, gdy stary góral wyłaził przed chałupę i spoglądał w niebo, niż teraz, gdy po tym niebie zapierniczają satelity meteo i komputry przetwarzają ich dane. Zatem mi ta prognoza pokrzyżowała nieco plany, bo w sobotę miało lać i duć, a nie lało i nie duło. Dopiero w niedzielę. Dziś tez miało lać, a nie leje. Na razie dzień się zbudził słoneczny, choć miało być totalnie pochmurno.

8 komentarzy:

  1. Słoneczny???? a gdzież tam, u nas pochmurnie i ciemnawo, a to tylko kilkanaście km w linii prostej:-)
    Tak, trzeba być bardzo odpornym na tę ściemę, zdrowym łatwiej, a może jak ktoś potrzebujący i podupadły na zdrowiu, to łyknie wszystko, co mu podadzą; no i wykorzystują te bezduszne koncerny ludzkie słabości; ostatnio słuchałam audycję właśnie o wciskaniu nam ciemnoty typu kremy młodości, kolageny, liposomy, itp. kolagen ma za duże cząstki, żeby choć częściowo przeniknąć przez skórę, a liposomy rozkładają się już na jej powierzchni, nawet nie usiłując przedostać się głębiej; zresztą pamiętam z lekcji biologii, że skóra to nasz płaszcz ochronny, który chroni przed przenikaniem różności z zewnątrz, no chyba, że są mądre skóry i rozróżniają smarowidła:-) to tylko w kwestii kosmetyków, bardzo wybiórczo, a gdzie reszta? zauważyłam ostatnio modną wit. D w tabletkach, na wszystko i we wszelkich odmianach, naród łyknie;
    Oj, Ty to od razu czepiasz się pogody, meteorologowie mają pracę, potem dziennikarze straszą, jakby nigdy zimy nie było i każdy ma zajęcie:-) pozdrowienia ślę z pochmurnego J. ale z pogodą ducha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj, jak wstał, to słoneczny był. Ale szybko mu się znudziło. Choć było ciepło i z dachów ciapało, to tak raczej pod zdechłym azorkiem. A tak ok. 14-tej, to juz mocno brr. Ja się czepiam prognoz, jak każdej ściemy, która się ludziom wciska. A pogoda - sama się mnie czepia, bo jak jest tak jak wczoraj, to znów mam ochotę na tę kupkę suchych liści, razem z jeżem - do wiosny. Pozdrawiam zza miedzy...

      Usuń
  2. Witam.Dobrze jeżeli te niby leki kupują i używają ludzie zdrowi,najwyżej dostaną rewolucji żołądkowych ,sięgną po inny suplement i będą nabijać portfel oszustów.Tylko jak reagować na praktyki ,lekarza z dyplomem,dyplom schował i "leczy", wit.c i innymi mieszankami własnoręcznie tworzonymi , wiedząc o poważnych chorobach swoich pacjentów.Mam aktualny przykład mojego sąsiada, który po rocznym "leczeniu" choroby nowotworowej jest w stanie paliatywnym, tylko na silnych środkach p.bólowych-znachor umył ręce,a jemu przestają funkcjonować nerki,wątroba itd ,żaden szpital nie chce go przyjąć , ale ten chory jest tak otumaniony przez tego "lekarza",że nie widzi tego co z niego zrobił.A "lekarz" bezkarny i to w dużym mieście.Pozdrawiam Krystyna2

    OdpowiedzUsuń
  3. napiszę prawie to samo co Krystyna2
    moja teściowa żywi się lekami, suplementami, nie gardzi też ziołami i poradami wszelkiej maści uzdrowicieli
    a ja pamiętam zdrowy czas, gdy taka na przykład no-spa była na receptę, i dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. święta racja. Najlepsze jest, że te suplementy są zagramaniczne, żeby niemieckich GmbH palcem nie pokazywać, a w Niemczech to wit C możesz kupić bez recepty i aspirynę, ale słabą i mało. Reszta wyłącznie na receptę. A podstawowe środki, takie dla zdrowego, co zachorzał są w zryczałtowanej cenie chyba 2 e, co pozwala uniknąć skomplikowanych rozliczeń vs kosztów budżetowych.
    Czyli - najpierw w jakimś smarkecie durny naród kupuje plastikowe żarło, bo tanie, a potem suplementy leczące organa nadpsute tym żarłem, bo boli. A trzeba szybko się wyleczyć, bo koncern potrzebuje silnych do intensywnej sprzedaży badziajstw wyżej wymienionych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmieszne to jest wszystko w zestawieniu z hukiem, jaki się zrobił w sprawie ziół i "leków" ziołowych.
      I żałosne. Najbardziej żałosne dla mnie jest to, że ludzie, jak barany ślipią w te kretyńskie reklamy. A potem lecą i ciężką kasę wydaja na świństwa, którymi sobie szkodzą. Czy naród tak zgłupiał, że łyka każdą ściemę? Z tymi politycznymi łącznie....

      Usuń
  5. Wszystkie macie rację
    Rena

    OdpowiedzUsuń
  6. http://puszkowewidzimisie.blog.pl
    myślę, że polubisz... :)

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..