środa, 10 lutego 2016

do licha, wiosna!

Nienormalność otacza nas zewsząd.O nienormalności w polityce i życiu społecznym mówić nie chcę. W końcu jestem laikiem i moje odczucia i spostrzeżenia w tej materii są spostrzeżeniami prostego wieśniaka, w dodatku tego z "gorszego sortu".
Natomiast bardzo bezpośrednio dotyczy mnie (nie powiem, żeby tamto nie dotyczyło mnie bezpośrednio) nienormalność w przyrodzie. Najpierw była dłuuga jesień. No, niby kalendarzowo trwała, bo prawie do Świąt. Potem - niezdecydowanie, ale jednak - przyszła krótka zima z trochą mrozu i odrobinką śniegu. Potem śnieg zamienił się w deszcz, co i tak nie miało większego znaczenia, oprócz przeszkód organizacyjnych - ziemia, zamarznięta ciągle, nie przyjęła tej wody i ona sobie wzięła i spłynęła.
A teraz, od kilku dni, mamy regularna wiosnę. Dziś, o siódmej rano, termometr pokazywał równiutkie 10 stopni. Zamiast w lutym "podkuć buty" szukamy przejściowych kapot, bo w tych zimowych już nam za gorąco.Żeby nie było całkiem cudnie, tzn. śródziemnomorsko-wiosennie, to od kilku dni też duje, mniej lub bardziej wściekle, tym razem centralnie z południa. I wcale to nie jest halny, choć szkody zdrowotne czyni, jak halny.
W związku z nastała wiosną zabrałam się za kozie manikiury. Na co był ostatni już dzwonek. Mimo korytarza w obórce jakoś mi niewygodnie tam dokonywać tych zabiegów. Raz, że nie mam żadnego haka w odpowiedniej ścianie, a dwa - że oświetlenie niespecjalne. Kozie dawały nózie bez protestów, jedynie Wandal nieco podziwaczył, no, ale nie byłby Wandalem. W każdym razie poszło błyskawicznie, 12 odnóży w mniej niż godzinę. I nawet mi się gorąco przy tym nie zrobiło.
Po czym stwierdziłam, że bałagan się jakiś pod obórką zrobił i należy go uprzątnąć. Jak uprzątnęłam pod obórką, to reszta mi nie pasowała, więc obleciałam z grabio-miotłą połowę gumna. Potem jeszcze posprzątałam za płotkiem, co się tam psom zdarzyło zostawić. I miałam ochotę na więcej, ale zostawiłam sobie na kiedy indziej. Nie lubię takiej pory - nieadekwatna aura nakłada na nas przymus działań zewnętrznych. Już by coś pograbił, już by coś opielił, już by gdzieś przyciął i uprzątnął wiosennie. A to jeszcze nie czas i nie pora.
Wczoraj wzięłam psy za dom i poprzyglądałam się moim ogródkom. Niestety, kury sąsiadki ostro pracują. O ile funkiom to bardzo nie zaszkodzi, to bergenie jedna już wydrapały. No i szkodzą bardzo skalniakowi. Wiadomo, że te roślinki maja bardzo płytki system korzeniowy i wystarczy parę drapnięć kurzego pazura, żeby zrobić "porządek" ostateczny. Nie chcę się z sąsiadką wdawać w dyskusje, bo to i tak niczego nie zmieni. Musiałaby kury zamienić w rosół. I tak w połowie nie ma jej w domu, bo znalazła pracę opiekunki w KRK. Są tylko braciszkowie trunkowi, albo tez ich nie ma w większości. I co kto kurom zrobi. Zrobiłaby porządek błyskawiczny Czarna, ale nie chcę być świnia. Choć z drugiej strony - wolnoć Tomku...

Wybrałam się z aparatem na poszukiwanie cywilizacji. Od dawna mnie nęcą estetycznie czerwone mostki o łukowatym kształcie, które pojawiły się w krajobrazie. Z tym, że przez kawałek roku horyzont zamyka mi kukurydza. Dopiero po kukurydzianych żniwach, gdzieś od końca października zaczyna się ten horyzont otwierać i robi się wokół szerzej. I zrobił się widok na autostradę, która od kilku lat zawzięcie budują, co spowodowało parę zmian w krajobrazie - nie tylko w postaci tych mostków. Od dawna nie byłam w okolicach tej budowy, która zbliża się już do końca. No to chciałam okiem obiektywu sięgnąć, gdzie wzrok nie sięga. Wreszcie zrobiło się powietrze, jak kryształ, widoczność na dobre 10 km. Więc sięgłam.

O, tak sobie leci,ta autostrada. A najlepsze na tym zdjęciu jest to, że tam dalej, na horyzoncie jest LAS. Niektórzy ludzie mają LAS....

Jeden z tych czerwonych mosteczków. To się nazywa @węzeł@Przeworsk@.

Mosteczek numer dwa. Na bliższym planie @rogata@kapliczka@, która jest w herbie mojej wioseczki. I widzę, że jakiś idiota pomalował jej tę koronę na żółto. Ta, południowa, część wsi to wzgórza morenowe. Trochę tu garbato, w przeciwieństwie do części północnej, za linią kolejową, która leży na dnie moreny i jest płaska jak stół. Jak widać, jeden z tych wzgórków zasłonił połowę kapliczki.

Za kolejnym pagórkiem, oko obiektywu wyszukało jeszcze jeden czerwony mosteczek, którego wcześniej nie widziałam. Tam na horyzoncie jest moja powiatowo-gminna mieścina.

Jeszcze jeden przejaw cywilizacji - wiatraki. To już w kier. pd-zach, czyli całkiem przeciwnym. I te wiatraki są na prawdę bardzo daleko. Rzadko je tak wyraźnie widać.

Inni mają las w zasięgu dłoni. A ja mam te brzózki wymieszane z orzechami włoskimi, pod którymi sobie mogę pospacerować z psami. Nawet grzyby tam rosną, ale zbierać nie wypada, bo właściciel na nie liczy. Ja tylko czasem upoluje aparatem jakiegoś pięknego muchomorka w kropeczki.

Poza tym panuje niechciejstwo i trudno pozbierać gnaty do kupy z rana. Starszy, z powodu tych pogodowych zawirowań, leży dętką bladą i bezsilną od dwóch dni. Sił mu starcza jedynie na przeżywanie wydarzeń politycznych i to z typu tych, kogo przymknęli za przekręty i za jakie. Ponieważ mnie to nie interesuje w ogóle, tematów wspólnych nie mamy. I cześć pieśni....



4 komentarze:

  1. A tu Cię mam! a drogowskazem była "rogata kapliczka":-)
    No i nie wytrzymałaś w domu, jako i ja, może lepiej, żeby deszcz popadał, przynajmniej miałabym usprawiedliwienie przed sobą:-)
    Pozdrawiam od wschodniej strony miasteczka P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama wiesz, jak to jest. Że człeka nosi i w końcu wynosi z domu. Że jak się tak robi na zewnątrz, to trudno na tyłku usiedzieć.Jakby nie ten brak sekatora, to forsycja już byłaby przycięta.Na deszcz się zanosi.. A jak tam u Ciebie? Pachnie ciasteczkami?

      Usuń
  2. Całkiem bardzo ładne te mosteczki , zwłaszcza jak się pomyśli, co mogli zbudować..
    Wiosna, pora jest radosna..choć to " jeszcze nie już", jak mawiała jedna mała panienka.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..