czwartek, 18 lutego 2016

Jak w Wirginii

Wybaczcie, ale znów mi wezbrało. I muszę, bo pęknę, jak ropucha.
Na czym wyrosła potęga wujka Sama? Na niewolniczej  pracy czarnych niewolników na plantacjach tytoniu i bawełny. Między innymi w Wirginii. Niewolnictwo u siebie znieśli szumnie -patrzcie jaką to jesteśmy przodująca demokracją. Za to kwitnie neoniewolnictwo uprawiane poza granicami.
Skąd mi to? No, bo Dziecko korporacyjne jest znów chore, albo w dalszym ciągu chore, albo permanentnie chore i chodzi do pracy. Teraz jest tak chore, że jestem zaniepokojona. Teoretycznie pracę by mogła wziąć do domu. Ale nie może. Bo pracować może jedynie na służbowym laptopie, bez laptopa nie ma pracy. A ten laptop od 4 prawie miesięcy ma uszkodzoną matrycę i do tej pory wielka korpo, mająca oddziały na całym świecie nie miała sił i środków, żeby go naprawić, lub wymienić na inny. Podłącza się do zewnętrznego monitora i jest git.
Więc czemu nie idzie na zwolnienie? No właśnie. Tu jest jeden z objawów neoniewolnictwa. Otóż korpo wymyśliła sobie wewnętrzny regulamin, zgodnie z którym, jeżeli tim przekroczy limit 10% zwolnień jest karany finansowo. Ludzie lubią pieniądze, więc zapierniczają. Sami latają chorzy do pracy i wilkiem patrzą na tych, którzy biorą elcztery. Taki z elcztery jest czarną owcą działąjącą na szkodę zespołu. Odpowiedzialność jest zbiorowa. Gdzie to było o zbiorowej odpowiedzialności?...
I jeszcze takie takie pytanko mi się rodzi: czy zaoceaniczna firma, mająca oddziały w naszym , jakże cudnym, kraiku, jest tworem exterytorialnym i nie podlega naszemu prawu i naszym przepisom? Rodzimy sklepikarz może dostać ciężką grzywnę, jeżeli w któreś z tych  świąt wymienionych w kalendarzu na czerwono, w które obowiązuje zakaz permanentny wszelkiej działalności z wyjątkiem stacji benzynowych i aptek dyżurnych, postawi za lada najętą pracownicę, zamiast stanąć sam. Natomiast w takiej zaoceanicznej firmie zapiernicza się równo we wszystkich 3króli, BożeCiało i inne takie, których oni nie obchodzą. W zamian za to pracownik może sobie wziąć dzień wolny, z laski pana, w dowolnym terminie, o ile pomysł pracownika nie koliduje z zamysłem firmy. Konsekwencji jednak brak, bo nie ma wolnego w ich święta :konstytucji, czy pieczonego indyka. Ciekawe, jak w tym kontekście wygląda działalność naszych firm poza granicami. Czy aż tak nasz idiotyzm rządowy i państwowy jest wielki, że wujaszkowi nie podskakujemy, może wreszcie doceni naszą spolegliwość i w końcu zniesie te wizy?

A Dziecko w tej pracy nie trzaska w klawiaturę, tylko kłapie paszczą. Wczoraj to kłapanie przychodziło jej z takim trudem, że mówiła do mnie szeptem. Ciekawe jak pokłapie tym zdartym gardłem dzisiaj, ku chwale wuja Sama...

A teraz  idę precz, bo przez wujka Sama, jeszcze mi się psy pochorują - Czarna chodzi już  ode mnie do drzwi i patrzy mi znacząco w oczy (Co znaczy - rusz się wreszcie, idiotko, bo pęknę. Jak myślisz, że poranny "zapłotek" załatwia sprawę, to się mylisz.)

Wybaczcie, że znowu.... A miało być nie-politycznie i nie-gospodarczo. Od tego jest Janek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..