czwartek, 3 października 2013

picture story from maine klajne ZU



Jako uzupełnienie do poprzedniego posta moje zoo na fotach.
Historycznie.
Psowate były najpierw. Pierwsza była Księżniczka.

W czasach, gdy jeszcze szlajała się po szołach.

A tu już prosty kundel niestrzyżony. Podziwia okolicę.

Księżniczki stosunek do zagadnienia: kulturalnie mówiąc -jest ponad. Natomiast Czarna "pilnuje" kóz.

Czarna - kundel przydrożny, wyjęty pieruńską zimą z rowu.

Się lenimy na fotelu u Pana.

Co dwie wypatrzą, to nie jedna.







Potem pojawiły się kotowate. W sposób nieplanowany oczywiście. Pan Kot był najpierw tylko przejściowo.


Pan Kot jako małe kociątko z zadatkami.


A to już po lądowaniu.

Przez chwilę był nawet szpital. Księżniczka oczywiście na ziarnku grochu. Im więcej poduszek pod nią, tym lepiej.

Przecież ja do tej szafy wcale nie wchodziłem...

Właśnie posprzątaliśmy...

Jak się jest PANEM Kotem, to się siedzi, gdzie się ma ochotę.

Pani ma "miętkie" serce i Dziecko II odziedziczyło. Ciemną nocą przywlekło takiego lemura.

A Pan Kot jest wq..wiony, że na jego terytorium to coś się pojawiło. W dodatku przysiadło ledwie co napoczętą gazetę. Poszła won z mojej gazety. Ja tu czytam!

I jeszcze do mojej miski się wpycha, jak w swojej ma to samo! Paszła!

Paskudny lemur nazwany Klementyna-Kundzia-Pinda ma bardzo ciekawe umaszczenie, szaro-żółte ślepia i przepastny żołądek. Fryga tyle co Pan Kot i jakby jej było mało. Ale nie wybrzydza. Ziemniaczka tez frygnie.



 Jak  Szanowni Czytelnicy zauważyli, koty są karmione na oknie. Trudno uhaha, ale jest to jedyny sposób na to by coś zjadły. Może niedokładnie tak. Bo zauważyłam, że jak koty jedzą, nawet skradzionego kotlecika, to psy twarzy nie pchają. A koty, jak wiadomo, lubią sobie parę podejść do miski zrobić. Gdyby to nie stało na oknie, to koty chodziłyby głodne, a Czarna  - kwadratowa. Czarna bowiem jest psem ciągle głodnym, mogłaby jeść cały czas. W kuchni towarzyszy mi nieustannie, najchętniej znajdując się między moimi nogami a szafką kuchenną lub kuchenką. Co wkurza mnie totalnie, bo potykam się o nią ciągle, a w dodatku miałam już psa osobiście wrzątkiem oparzonego, czego nie chciałabym powtarzać.  Pozycja ta zapewnia  Czarnej  stałą kontrolę nad wszystkim, co mi spod ręki -noża wypadnie-skapnie. Natychmiast jest uprzątnięte, chyba, że powiem "nie rusz".

Jest teraz 3.25. Pospałam do 0.30. Byłam dzisiaj u szwagierki, bo słabowita i lekarza jej do domu zamówiłam. Trza było być, jak przyjedzie. Ta ciągle na pigułach nasennych. Całe życie. I lekarka jej bez mrugania przepisuje, jakieś różne  dwie.

No i tak się zastanawiam, czy nie trzeba będzie wzorem pójść. Bo zaczyna mnie to niespanie .... denerwować. Tyle, że... Myślę, że niespanie jest denerwowaniem spowodowane....

Przylazł Pan Kot. Po gonitwach , co z Pindą uskuteczniali. Próbuję go pogłaskać.. Ale gdzie tam. A lemur paskudny wskoczył na mnie i natychmiast pomruk z siebie wydał. Przemaszerował po desce łóżka omijając Księżniczkę, która, o dziwo, śpi pod kołdrą. Usadowiła się pinda na moich nogach, udeptuje i mruczy jak traktor, a Pan Kot łazi i drze twarz.



4 komentarze:

  1. Fajnie masz :) , a ja wczoraj znalazłam maleńką koteczkę, to teraz mam 3 koty i 3 psy. Na razie separatka.Moje koty też jedzą na stoliku w kuchni, bo psy by wszystko pożarły...i jak Twoja Czarna, tak i te moje pod nogami się plątają w kuchni. Świetnie to opisałaś Iwona. Może zdrzemniesz się jeszcze? ja jadę rano zobaczyć czy są grzyby.
    pzdr Regina

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrzemłam się. Od pół do szóstej do za 10 ósma. Gzryby Dziecko przyniosło, bo ciężko pracowało przy koszeniu lasu i same lazły. Pod kosę spalinową oczywiście. To szkoda było i kolega pozbierał. Bo Dziecko ma do gleby za daleko jakby. Kozaki głównie i maślaków parę. W lesie nie byłam już ze sto lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam, znalazłam trochę podgrzybków i prawdziwków kilka. "Udało" mi się zabłądzić nawet, ale na szczęście dotarłam do drogi w końcu. Najgorsza robota, to czyszczenie ich, tych grzybów :(

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..