czwartek, 29 maja 2014

Burzowo

zrobiło się od niedzieli.
Przed wieczorem lunęło rzęsiście i gwałtownie. Drogę nam spłukało już chyba doszczętnie.
No i moje siano w sadzie zmoczyło też doszczętnie. Jednego dnia brakło. Natomiast spod sąsiadowych orzechów przywieźliśmy 2 superczubate przyczepy. Starszy układał na przyczepie, bo on jedyny specjalista. Ja zagrabiałam, a Dziecko wydawało na przyczepę. No, a potem na strych już tylko we dwójkę. Trzeciej osoby brakowało bardzo, bo Dziecko się spieszyło i momentami zasypywało mnie tym sianek, które ja jeszcze wgłąb musiałam odnieść. Skończyliśmy już prawie po ciemku.
To z sadu trochę przeschło w poniedziałek i złożyliśmy ze Starszym 2 kopki. Ponieważ codziennie leje - kopki stoją i czekają na lepsze czasy. A chwasto-lucernę pewnie diabli wezmą, bo nie była na tyle sucha, by ją złożyć.
Momentami leje na prawdę gwałtownie. Po jednym takim deszczu moje grządki wyglądały jakby je ktoś przewałkował -wszystko leżało sponiewierane. No i zaczynają się robale i choroby grzybowe, a nawet nie ma kiedy prysnąć. Mszyce na buraczkach i koprze, śmietka żre cebulę. Szwagierka twierdzi, że piołun na mszyce. Spróbować można, akurat mam piołun.
W dodatku w ziołowym ogródku zawzięcie urzędują, oprócz ślimaków, kury sąsiadki. Nie chcę się wykłócać o kury, ale coś z tym muszę zrobić, bo niszczą france. Gdyby jeszcze dziurą jakąś przełaziły, ale one lecą wierzchem, przez siatkę. Nadstawić?
Wycięte konary po bzowej masakrze leżą nadal w ogródku. Szlag.. Wczoraj stwierdziłam, że babsztyl nie do zdarcia, bo ciężkie jak cholera, a ta nie dość, że wyrżnęła ręczną piłką, to jeszcze wytaszczyła kawałek dalej.
Pralka została zakupiona, dzięki sponsoringowi. Sponsoring skutkuje zależnością. Robię teraz dobrą minę do złej gry. Mam gdzieś. Poza tym piorę. Permanentnie. Jeszcze trochę zaległości mi zostało. Plus na bieżąco Dziecię donosi ze swojego pokoju. Na razie miejsca na strychu brakło, więc przerwa. Ponieważ leje i , mimo temperatury wilgoć w powietrzu wielka, nie schnie wystarczająco szybko.

Trawa na podwórku wyrosłą wielka. Na razie OK, bo kozy nie miały by innego miejsca do pasienia się, w związku z wykoszeniem sadu. Ale jak to się wykosi potem, nie chcę myśleć nawet. Dziecko się odgraża, że zapnie rotacyjną. Ostatecznie na podwórzu można, bo twardo. Gorzej na ogrodzie. Ale tam nie ma takiej tragedii.
Wstaję świtem i czytam internet, zanim reszta wyda oznaki życia.
Krew mnie zalewa, na te fale idiotyzmu się przelewające. W dziedzinach wielu. Podobno, po wystąpieniach pana J@K@M, mamy zostać bohaterami PE. Znowu?! Qrwa mać! Może dość już tego bohaterstwa! Od bitwy pod Grunwaldem zadziwiamy Europe bohaterstwem, z którego nic nie wynika. Może by zaczęło coś wynikać wreszcie bez bohaterstwa.
No i ta śmierć i związane z nią plujstwo. Tzw Prawdziwi P..cy i Prawdziwi Katolicy obwiążą się różańcami i będą "niepozwalać". Jak tak wyglądają PK i PP, to mam ochotę się wypisać z tego cyrku w ciągłej budowie.
W ogóle mam dość tego cyrku w ciągłej budowie na gruzach tego co wcześniej zostało obrócone w ruinę. I obracane jest dalej. Co jeszcze zostało. Nie poruszam tu tematów politycznych. Ale ten stek kretynizmów, ci lepsi i lepsiejsi, bardziej prawdziwi i najprawdziwsi już mnie tak wgrwiają, że nie mogę zmilczeć. I w dodatku,fakt, że niektórzy wierzą w pomazaństwo tych lepsiejszych i szanse powodzenia ich misji uzdrawiania. Akurat. Jak by tu się coś dało uzdrowić i w dodatku w sugerowany sposób.
I ta krew mnie zalewa tym bardziej, że mam w domu Dziecko bez perspektyw, które utrzymuję ze swojej gównianej emerytury. A Dziecko jest w wieku, kiedy już powinno myśleć o założeniu rodziny.
Ostatnio tatuś dał Dziecku w dzierżawę(!) swoje hektary. Tyle, że tych hektarów jest niewiele ponad 8 i w dzisiejszym czasie nie mogą one być podstawą bytu. Poza tym, tatuś spóźnił się ze swoją zajebistą decyzją conajmniej 5 lat. 5 lat temu były zupełnie inne możliwości. Nawet jeżeli chodzi o powiększenie areału. Teraz już kicha. Bo ani ha, ani sprzętu odpowiedniego. A maszyny rolnicze drogie jak jasna cholera. Nie wiem czemu przyczepa 8-tonowa ma kosztować 8 tysięcy. Za tyle można kupić super samochód używany w super stanie. A jaka myśl techniczna jest ukryta w przyczepie, oprócz kupy złomu?
Jedyna szansa, to sprzedanie przez ciotkę działki budowlanej i wysponsorowanie rozpoczęcia biznesu. Czego ciotka nie zrobi oczywiście.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..