piątek, 6 grudnia 2013

ogon Xsawerego

Duje. Spałam jednak dobrze, do 5.20. W tym momencie psy się rozdarły. One tak wrzaskiem reagują na jakieś nie-zwyczajne odgłosy na zewnątrz. Za chwilę przyleciał Starszy, ze "coś się dzieje", bo "coś trzasło", komputer mu się włączył. On wszędzie widzi "siły nieczyste". (Jak Dziecku P. w KRK tynk z sufitu spadł, a potem nadstawka z szafy runęła, to z siostrzyczką uchwalili, żeby księdza wołać, coby kropił, bo duch Małgorzaty się snuje). A tu się, dzięki Xsaweremu, jakieś zwarcie zrobiło. Na tyle silne przepięcie, że listwa przepuściła i poszedł pecet. W dobrych układach zasilacz za 150 zł, w gorszych - płyta główna. Coś mu się zwidywało, że druty od przyłącza są pokrzyżowane i tłuką jeden o drugi, robiąc zwarcie. Niestety, są we właściwym położeniu, latałam sprawdzić. Tylko z okna tak to wygląda. Wczoraj teoretycznie wiało z prędkością 25km/h, a było nieprzyjemnie. Strat poza tym nie stwierdziłam. Oprócz tego, że wyszarpało plandekę, którąśmy z Dzieckiem umocowali w "otworze" garażu. I tą plandeką przewróciło mi taczki, z odrobiną gówienka od Stefana. Gnojstwo nie popłaca. Nie chciało mi się okropnie z tymi taczkami wczoraj wyjechać i, jak nigdy, zostawiłam je na później. No to dziś będę zbierać z powrotem na taczki.
Na strychu mokro nieco miejscami. I to też jest efekt gnojstwa. Pana od kominów, który bardzo się spieszył z zakończeniem roboty i dachówki ułożył źle. A u nas, niestety, nikt tego nie poprawi. Starszy się na drabinę nie uniesie, a my z Dzieckiem - fobia. Ale chyba będę musiała ją zmóc, bo nie zniosę śniegu na strychu. Cieszę się, żeśmy to okno zaszklili, bo jednak mniej po strychu lata.
Obserwuję naszą stareńką lipę. Dość mocno nią buja. A ona jest już na prawdę wątła. W dwóch miejscach ma dziury na wylot. Wiem, bo z jednej z tych dziur zdejmowałam Pana Kota, jak kiedyś wolności mu się zachciało. Obserwując ją, podziwiam każdorazowo kunszt i mądrość natury. Lipa jest wygięta w takie rozciągnięte S w kierunku południowo zachodnim. I z tej strony nie wyrasta jej żaden konar. Nowe konary wypuszcza po przeciwnej stronie pnia, jakby dla przeciwwagi.
Na dzisiaj zapowiadają wiatr o sile 54km/h.
(Właśnie Pan Starszy ma pobudkę - siostrzyczka już wyspana dzwoni na dzień dobry. Już instrukcje udzielone. Nic dziwnego, ze ten tak dziwaczy, jak ma codzienne pranie mózgu  już z rana. Szlag mnie lekko trafił, bo wysłuchałam rozmowy.)
Ciekawe, czy lipa wytrzyma ten wiatr.

1 komentarz:

  1. No to nie wesoło z tą lipą...U mnie orzech jest pochylony i tylko wisi...

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..