poniedziałek, 6 stycznia 2014

Koty to ZUO!

Z soboty na niedzielę moje koty były bardzo aktywne. Poprzez zajęczy sen słyszałam  co i raz spadające bomby, niektóre nawet wybuchały. Rano zastaliśmy widok taki:


Większy złoczyńca kontempluje swoje dzieło.

Widać, że dotarły na sam szczyt, bo gwiazda jakaś taka nieco zmęczona. Potem okazało się, że jeden kabelek od światełek wyrwany także..
Bombki walały się wszędzie, w tym parę rozbitych. (Ja przewidywałam, że tegoroczna choinka tak skończy, dlatego optowałam za stroikiem. Ale Starszy się uparł - bez choinki to nie święta!)
Zdecydowaliśmy z Dzieckiem skrócić jej męczarnie i to na ten tychmiast. Poszło nam sprawnie. Po czym odbyło się przeglądanie popod i za w poszukiwaniu bombek. Parę wydobyliśmy spod i zza kanapy. Ale jak już wszystko zostało wyniesione, to jeszcze znalazła się jedna pod kaloryferem w korytarzu i druga w łazience. W międzyczasie Panna Kota zajmowała różne punkty obserwacyjne, żeby lepiej widzieć, co czynimy:

Na półce z książkami i rodzinnymi zdjęciami....

okazało się pewnie niezbyt wygodnie, więc poszła dalej....



Z kominka widać lepiej...



o, i jeszcze coś ciekawego na samym okapie się znalazło...



A Pan Kot obserwuje z parteru....

pilnowany przez Czarną.


Zmęczona całonocnymi harcami i obserwacjami zasnęła wreszcie, na skołtunionej narzucie. Narzuta na płask leżeć nie może dłużej niż 5 minut. Burzy to poczucie estetyki i wygody każdego zwierzaka. 
Koty dotąd buszują nad i pod, aż skołtunią. Jak nie zrobią tego koty, to Księżniczka ściąga, potem krąży i udeptuje, robiąc sobie wygodne posłanie. Zwykle nakrywam tę wersalkę płachtą płótna żaglowego, bo łatwo to prać co chwilę. Tu się jeszcze dyżurna narzuta została, zarzucona na okoliczność wizyty duszpasterza

I kto by pomyślał, że to słodkie kociunio to chodzące ZUO, miszcz destrukcji i bałaganu, głodomór wieczny opróżniający miskę własna i Pana Kota, oraz bezczelnie wpychający się miedzy psy z dziobem. A przy tym przymilasta panieneczka, wiecznie skradająca się na swoich krzywych, krótkich łapkach, wskakująca na kolana z pomrukiem i udeptywaniem.

Ta słodka panieneczka na koniec dnia dała numer popisowy. Mianowicie: weszłam do Starszego zapytać, czy nie chciałby herbaty. Koty natychmiast skorzystały z otwartych na sekundę drzwi. Normalnie wstęp do komnaty cysorza zabroniony, po tym jak Panna Kota zlała się na łóżko, a Pan Kot w szafie. Została założona gałka zamiast klamki, co skutecznie uniemożliwia otwieranie drzwi przez Czarną. Tym razem Pan Kot zaczął krążyć i zwiedzać, a Panna Kota czym prędzej wskoczyła na łóżko Starszego, natychmiast kucnęła i się zlała. I tego to ja całkiem nie rozumiem. Nie leje nigdzie indziej poza kuwetą. Moje łóżko dostępne na okrągło, bo drzwi do mnie stoją otworem i zwierz wszelki kołtuni się na nim. Na podłodze leżą szmaciane dywaniki, które też nie stwarzają pokusy do uczynienia ich toaletą tymczasową, choć rzadko leża na płask i nie dłużej niż 5 minut. W dużym pokoju dywan i wersalka z narzutą  - też nie. Tylko łóżko Starszego.
Kołdrę zerwałam natychmiast, zanim zdążyło przemoknąć dalej i poszłam na strych po świeżą poszwę. Dobrze, że Dziecko, jakoś tak samo z siebie, stwierdziło, że jestem za krótka do przebierania kołdry i zrobiło to za mnie, bo mój kręgosłup głośno wrzeszczał NIE!
Mam nadzieję, że TA kołdra wlezie mi do pralki, bo jedna już czeka na strychu na zawiezienie do pralni. Aktualnie Starszy dostał ostatnią, służącą Dziecku P., gdy odwiedza rodzinę.
Czy ktoś mi może wytłumaczyć? Kuweta czysta, a drzwi do łazienki stale uchylone (niestety, ale wycięcie dziury dołem w istniejących drzwiach nie wchodzi w grę - mogłyby nie przeżyć tej operacji)

Uczyniwszy co uczyniła, zajęła wreszcie właściwe miejsce i zabrała się za nabieranie sił przed kolejnymi nocnymi harcami.
Plastykowa miska, której dno pękło i nie może już trzymać wody okazała się być najwłaściwszym posłaniem dla Panny Koty. Jej brzegi nie dają się bowiem wziąć w zęby, żeby je dostosowywać do własnego widzimisię.

.............................................................................................

Jutro mamy zawieźć szwagierkę najstarszą-ale-nie-najważniejszą na prześwietlenie płuc. Będzie się prześwietlać w przychodni, gdzie ja mam swoją rodzinną panią doktór od tabletek przeciwbólowych. Spróbuję przy okazji ją zgwałcić i uzyskać jakieś skierowanie gdzieś. Może przynajmniej ten kręgosłup prześwietlić na początek, żeby do neurologa prywatnego już z czymś pójść. Tyle, że guzik mi z prywatnego neurologa, bo skierowania na rehabilitację mi z prywatnego gabinetu nie da.

........................................................................

Dziecko P., dzięki pomocy koleżanki - pisarki, odbyło wizytę u pani doktor. Dostało piguły. Ale widzę, że sama wizyta ją uzdrowiła, bo do wczoraj piguł nie wykupiła jeszcze. No to będę znowu musiała ja "dołować" przypominaniem, że ma natychmiast kupić i BRAĆ, do cholery!

Poczytałam wczoraj parę blogów, które lubię podczytywać. W tym ten jeden, który czytam, nie wiem czemu. Masochistka jezdem, czy co?Może wreszcie przestanę, bo brednie, które ta osoba wypisuje są tak kosmiczne, że się nie daje, a komentarze puszcza tylko te co ją wychwalają za utopijne pomysły.
Ostatnio zachęca do uprawiania gleby na własne potrzeby warzywne, poprzedzonego tej gleby zakupem kolektywnym. Podczas gdy sama, mając kilkadziesiąt hektarów uprawia jarzyny w doniczkach, głównie zimą. No, to tyle w tym temacie.

U nas zimowa wiosna (dzisiaj ranek powitał deszczem i trawa jakaś zieleńsza się zrobiła), a bratowe dziecko zasypuje śniegiem i zamraża w New Jersey. Popierdzielone to jakieś wszystko.










7 komentarzy:

  1. Widać panna kota uznała podobnie jak ja, że nie ma co przedłużać świąt skoro wiosna za oknem. Moja choinka już dawno zjedzona przez kozy, nawet do Trzech Króli nie dotrzymała. Tuż po wizycie duszpasterskiej została rozebrana, a ja odzyskałam z ulgą przestrzeń życiową.
    Też czytam, ale przestanę i chyba sobie cebulki w donicę w donicę wsadzę, chociaż jakbym dobrze w ogrodzie poszukała to może i bym w glebie znalazła :)
    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestrzeń to ta choinka akurat wypełniała. Po kwietniku, który został zdemontowany, bo już nie miało co na nim stać. Za przyczyna Panny koty. Jak wiosna, to może tez by, cholera, cebulkę wsadził. W polu nie znajdę, bo przyorane głęboko z gówienkiem, ale mam takie "familijne, malutkie. Do zjedzenia nie będą, ale moc szczypioru puszczają. Może i do KRK wyślę, coby dziecię witaminy miało.

      Usuń
  2. A Twoja kota bardzo przystojna jest jak na kobitkę przystało. Długie nogi ma takie jakieś i wysmukła. Mój Filip jakoś inaczej wygląda, króciutkie nóżki a brzuszysko prawie po ziemi wlecze i jakiś taki rozlazły jest. Nic więc dziwnego że zupełnie ale to zupełnie jest nie szkodliwy, nawet po meblach się nie wspina a bawić się bombką to by była chyba ujma na jego kocim honorze. Ot taki egzemplarz mi się trafił. Z to jak głód przychodzi, mniej więcej z częstotliwością co dwie godziny to go słychać na pół wsi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, coś Ty, ma taką lemurzą twarz! Ale oprócz tego, że cholerny psuj, to jest przemiła. Długie łapy to ma dopiero Pan Kot, a z kolei obórkowa jest taka kompaktowa - króciutka, okrąglutka, na krótkich łapeczkach i strasznie puchata. To co? Dla zdrowotności nie czytamy, czy umartwiamy się nadal i podbijamy licznik wejść?

      Usuń
  3. Ha, nie tylko Ty się umartwiasz :) Też czytam, choć ostatnich notek nie daję rady, poziom- delikatnie mówiąc- abstrakcji dla mnie zrobił się nie do przejścia. Żal mi jej było, ale to jednak jest przypadek raczej nieuleczalny, kompletnie oderwana od realiów , nie potrafiąca skorzystać z ludzkiej życzliwości i dobrych rad nieszczęśników, którzy próbowali jej pomóc, w zamian zostając obrzucani błotem... Impregnowana na argumenty i inny punkt widzenia- to tylko wzbudza w niej agresję, miast refleksji...Ale, kurna, nadal mi jej żal i chciałabym, żeby udało się jej wyjść z dołka i zapaści.

    OdpowiedzUsuń
  4. mp...dokladnie jest tak jak piszesz ! Jest coraz bardziej agresywna ,juz w slowach nie przebiera ...:( Podejrzewam ,ze przezywa apogeum klopotow finansowych !!! Czarno to widze ,bo od samego pisania i gadania klopotow nie ubedzie i tez mi jej zal i dobrze jej zycze ,ale ona potrzebuje pieniedzy na rachunki i pieniedzy na zrealizowanie swoich wizji gospodarczych ...a tak na marginesie ,czy faktycznie w Polsce jest tak zle jak ona pisze i takie dranstwo i tyle zawirowan ? skads te dane wziela ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Te dane są publikowane np. na str. jedynie-słusznego-radyja i innych, których nie wymienię z nazwy, bo niekoniecznie chcę im reklamę robić. Że wysprzedali wszystko w nagłą cholerę, to wiadomo, a który rząd ile, to już ważne tylko z punktu widzenia przyszłych kampanii wyborczych. Bo Polakowi wsio ryba jak, ważne tylko, że szlag trafił, co było naszymi rękami, przez pokolenia budowane.

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..