sobota, 8 lutego 2014

No i mam..

W końcu mój kręgosłup odmówił współpracy. Nie wiem, w którym momencie i co tak wpłynęło na jego decyzję, bo nie kojarzę jakiś drastycznych sytuacji. Rano(przedwczoraj) było jak zwykle - nieciekawie, ale się normalnie poruszałam.Koło jedenastej jeszcze przywieźliśmy siano. I zostało rozładowane, z wyrozumiałą pomocą Dziecka - nic nie mówiłam, ale widziało, że coś nie tak z matką. A za jakąś chwilę już się ruszyć nie mogłam i zaczęłam szukać pomocy na gwałt. Miałam telefon do takiej jednej czarodziejki od kręgosłupów, o której fama idzie, że naprawia. Ale jakieś drastyczne metody stosuje, a babka jest selfmadewoman, więc rezerwa mnie pewna opanowała "a co, jak zepsuje jeszcze bardziej". Mój kręgosłup już taki nie pierwszej świeżości i może metod drastycznych nie przeżyć.
Ból był nie do zniesienia prawie i usztywnienie totalne. W końcu uzyskałam telefon do takiego jednego niewidomego masażysty w bliskim pobliżu i umówiłam się na 18 -tą, bo Dziecko akurat węgiel zwalało i musiało się potem jeszcze ogarnąć i pożywić.
Cza się było odświeżyć nieco. Do wanny wlazłam i wylazłam (jednak kabina w pewnym wieku to jest to i należy dążyć, żeby zaistniała), ale wewnątrz podsterowna byłam. Potem majty ubrałam z trudem wielkim, a butów już nijak. Nie przyszło mi do głowy, że jeszcze można uklęknąć, co się nawet dawało zrobić.
Chłopak mnie pougniatał nieco i poskręcał przeciwstawnie, przy wtórze moich wrzasków. I trochę mnie naprawił, bo ból przynajmniej ustąpił. Wczoraj byłam na powtórce i już  jest lepiej.
Dziecko pomaga trochę - psy wyprowadza wieczorem na trotuar. Nawet nic nie mówiłam. Samo z siebie tak. Pewnie jak bym poprosiła jeszcze o coś to by zrobiło, ale ja strasznie nie lubię prosić, a sami się nie domyślą. Starszy pomógł tak, że mnie wqrwił do białości: wziął brudnego mopa, rozmazał nim błoto na klatce schodowej i jeszcze brudniejszego wstawił do łazienki. Poza tym obserwuje okolice na cztery świata strony, albo siedzi na kanapie i myśli....Albo uzewnętrznia swoje przemyślenia, czym do białości doprowadza Dziecko i mnie. Dziecko zwłaszcza, bo ja się już trochę nauczyłam wyłączać. A gary w zlewie na pewno, bez względu na wszystko, na mnie zaczekają. Nawet gdyby w suficie już dziura powstała od tego patrzenia.
Najgorsze jest to, że szwagierka obchodzi w niedzielę (ta najważniejsza lecz nie najstarsza) osiemdziesiąte urodziny i zaprasza przyjechać, od środy już szykując jakieś ogromne ilości żarcia. A ja bym najchętniej panów wysłała a sama się wylegiwała bezczynnie z Agathą, w międzyczasie wyprowadzania psów i karmienia kóz. Wiem, że obraza byłaby straszna. Już jej mówiłam, co i jak, ale nie dociera. Kazał mi się woltarenem smarować, że sprawę załatwi i nie pojmuje, że jednak nie załatwi. Ona wszelkie dolegliwości zwalcza modlitwą i siłą woli (trala lala) No, ja aż tak silnej woli nie mam. Dolegliwości zresztą, na szczęście, też aż tak wielu nie mam. Ale ten kręgosłup niezadbany już w tym momencie, może mi życie zdezorganizować skutecznie. To po prostu wylazły te dwie przyczepy drzewa, alpy z podwórka, gruz z garażu, pięciokrotne szuflowanie zboża na strychu oraz dźwiganie wialni i żmijki, bo nie miał kto Dziecku pomóc.To wszystko tej jesieni było. Tudzież kosze buraków dla zwierzyny noszone na brzuchu, skrzynki z piwem, worki z kaszą iteqrwape...
A właściwie, to co ja w ogóle całe życie robiłam? no, NIC



1 komentarz:

  1. Iwona znam ten ból:* musisz się wyleżeć, jak ja to mówię , najlepiej na twardym i płaskim . Swego czasu leżałam na podłodze a potem na materacu ortopedycznym. A teraz działam, ale czasem jak coś trzaśnie w kręgach to aż ciemno w oczach, ale pcham do przodu.
    Ty tez pchaj, tylko nie przez silę.
    przytulam obolałą:****

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..