wtorek, 17 września 2013

UPCYKLING


Dzisiaj będzie o upcyklingu, czyli nowe zycia starych przedmiotów.
Natchnęła mnie do tego tematu Evunia, podsyłając mi zdjęcie pojemnika na narzędzia zrobionego z plastykowego kanisterka, jak np. po płynie do spryskiwaczy. Nie zamieszczam, bo z cudzego bloga.
Upcykling, to jest to, co stosuję w wielu miejscach i sytuacjach od dawna. Kiedy jeszcze upcykling nie był modny i nie czytało sie o nim w internecie.
Najwcześniej wykonaną rzeczą, która przetrwała do dziś, jest szafka nocna Starszego zrobiona z nadstawki do słupka z "bieszczadów"
Cały przekrój upcyklingowy mam w obórce. Bramki do boksów z ram okiennych. Karmidła z 10-cio litrowych kanisterków, odpowiednio obciętych i przymocowanych wkrętami z podkładkami do ścianek boksów. Szkoda tylko, że nie na zewnątrz -byłoby wygodniej. Ale jeszcze to dopracuję i będzie na zewnątrz. Były też drabinki do siana z ram okiennych, ale zostały zlikwidowane, bo kozy zbyt wiele siana niszczyły w ten sposób.

Tu widać tę, nieistniejącą już drabinkę. A na pierwszym planie tylecourodzony Stefan.
Teraz są siatki, własnoręcznie uplecione ze sznurka nylonowego do prasy. Sprawdzają się świetnie: nie marnuje się tyle siana, wygodnie jest donosić siano, bo napełniam na strychu i sobie zrzucam bambetle przez okienko. Nie śmieci się tak - siano jest luzem i gdyby nie te siatki, trzeba by było znosić je ze strychu w czymś. Często sytuacja zmusza do szukania własnych rozwiązań. Tak było z tymi karmidłami: coś trzeba było wymyślić, bo karmienie kozy z garnka stojącego na ściółce było zbyt wqrzające. Garnek łaził po boksie, cześć karmy była zniszczona, w garnek nabobkane. Musiało to coś być wyżej i umocowane, żeby nie latało. Jakieś drewniane korytka, to było zupełnie nie to, bo po pierwsze nie miałam materiału, po drugie -leniwa jestem a zrobienie takiej skrzynki porządnie to zbyt wiele zachodu, po trzecie - drewnianą, kanciastą skrzynkę trudno utrzymać w czystości. I wtedy wzrok mój padł na niebieski kanisterek po czymś, którego używałam do noszenia wody na grządki. Nóż, nożyczki i jest.

 Karmidełka chłopaków, tylko tymczasowe. Teraz już mają większe. A za białym koziołkiem widać fragment drzwiczek "okiennych". 

Dodam, że karmidła po tuningu nie różnią się wiele wyglądem od gotowych, a różnica w cenie wynosi ok 20zł na sztuce.

Do odciskania sera używam takich pojemniczków:
 Widać z czego są zrobione.
Różnica w cenie - min 10zł na sztuce. Mam tych sztuk chyba z 6, bo tyle najwięcej serków robiłam na raz. No, i tak się przewracały po kątach i zajmowały niepotrzebnie miejsce.

Koci domek jest w całości z rzeczy, które kiedyś były czym innym. Wykonany jest z kartonowego pudełka, w którym coś przybyło do Dziecka. Obciągnięty byłą spódnica polarową Dziecka I i wykończony byłą podpinką z kurtki Starszego. Drapak to kawałek tuby, w której tez coś przybyło, opleciony sznurkiem sizalowym, jakiego 30 lat temu używało się do prasy. Jeszcze 2 rolki takiego sznurka mam na stanie i zastanawiam się do czego go wykorzystać. Makramy już niemodne.



Moje Dzieciątko też jest miszczem robienia czegoś z niczego. I takim systemem, w czasie ostatniej, superupierdliwej zimy, gdy ciągle trzeba było odśnieżać podwórze i drogę aż do asfaltu, wykonało pług odśnieżny z byłej burty od przyczepy i "beleczego". I tu jest najlepszy dowód na to, że lenistwo jest dźwignią postępu.


W internecie można znaleźć wiele pomysłów na nadanie nowego życia bezużytecznym już przedmiotom.
Ostatnio przeglądałam podpowiedzi wykorzystania butelek PET po napojach. Większość to dla mnie lekkka przesada. Z tego wszystkiego najbardziej podobał mi się pomysł wykorzystania kawałka szyjki takiej butelki i zakrętki, jako zamknięcia do woreczków plastykowych. Z tym, że wydaje mi się, że to "ino roz" , bo tak wetknięty pod zakrętkę woreczek się podrze. Nie uwierzę nigdy w walory dekoracyjne butelek po napojach. Dla mnie to świństwo, z którym się mozolę raz na miesiąc, upychając do żółtych worków. Bo ktoś sobie wymyślił, że woda "mineralna" jest lepsza niż kranówka (zwłaszcza np. w Paryżu) i trzeba durniów nabijać w butelkę sprzedając im taką samą kranówkę jako wodę średniozmineralizowaną lub źródlaną. Każda kranówka, która pozostawia osad na czajniku, jest zmineralizowana i każda jest źródlana. Ta co płynie u mnie w kranie jest ze studni głębinowych usytuowanych jedną wieś dalej. I w smaku jest taka sama jak niegazowana mineralka. Jeszcze rozumiem, te wody zdrojowe -zubery, Jana, czy nawet Celestynka. Ale reszta to ściema. U nas, w sprzedaży obwoźnej, jest woda z pewnej ekologicznej doliny. I wieść gminna niesie, że powinna się nazywać "kościanka: albo "piszczelówka", ponieważ ujęcie tej wody jest usytuowane niedaleko cmentarza. No, ale to tak modnie jest teraz przemieszczać się z butelką wody "mineralnej", obowiązkowo - niegazowanej. Gazowana piją tylko dinozaury, czyli wykopaliska, czyli inaczej wapno umysłowe.
Może jednak spróbuję pospać. Zwierzaki poobkładały mnie sobą ze wszystkich stron. Mała szara chrapie jak stary chłop, a któreś kotowate zahacza mnie za nogę pazurem. Ale niech mu będzie. Grzeje za to jak mały kaloryferek.



9 komentarzy:

  1. Drapak dla kota to strzał w dziesiątkę, co prawda mój kocur drapie w naturze a w domu jest gościem ale gdyby kiedyś przybłąkał się jakiś kociak z chęcią zrobię mu taki drapak. Te sklepowe są w cenie.

    Baniaczki na zboże jak najbardziej jestem za, sama mam podobne. Natomiast masz może jakiś patent na zawieszenie poidła, w moim przypadku są to wiadra po farbie 5 i 10 litrowe.
    Nie mam pomysłu a podobno wymóg jest ;)
    Ps. Nadal czekam na nr. Może dzisiaj poczta dostarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł mam, a nawet dwa. jeden załatwisz przy pomocy sklepu metalowego, drugi wymaga jakiegoś chłopa i spawarki.
      Napisze na forum, potem, bo pomierzę to i pstryknę.

      Usuń
  2. pozwolisz że skopiuję budkę dla kotów bo zima idzie a oneż w domu niechętnie śpią to im w komórce popełnię kocie duki.
    odciskarki do serka też kupuję!pochwal się następnymi pomysłami.
    spychacz genialny! trzeba na złomie jakiś burt poszukać.
    moje największe osiągnięcie to ławki ogrodowe na ramach metalowych pochodzących z ławek w Żuku osobowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi budkami to jest jedna wielka ściema. One w zoologach kosztują ciężka kasę (ponad 2 stówy min) a koty niekoniecznie chcą ich używać. Budka była zrobiona w ciągu połowy nocy dla Pana Kota i Pan Kot ją totalnie zignorował. Tu wsadzony dla foty.
      Natomiast, jak się pojawiła mała dziewczynka, budka została wyciągnięta z kąta, gdzie się kurzyła, dziewczynka włożona do środka i tam sobie dniami przebywa, drapaka używając zgodnie z przeznaczeniem. Pan Kot natomiast w charakterze drapaka ma róg wersalki. I co mu zrobisz, jak on jest PAN kot?

      Usuń
  3. znalazłąm takie coś:
    http://ekowioska.wordpress.com/2012/05/16/super-widly-wersja-001/
    może Twój majster zdolniacha popełni taki odciążacz kręgosłupowy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widły świetne, ale dla mnie zbędne. Nie kopię. Orzą mi, a potem jada agregatem uprawowym. Ja najwyżej grabkami wyrównam. Ale pomysł godny upowszechnienia. Tyle, że przy dobrych wiatrach jeszcze trochę dołożyć i jest glebogryzarka spalinowa.

      Usuń
  4. Witam wśród obserwatorów, tutaj bardzo chętnie będę zaglądać, tak tu ciepło i swojsko. Spodobał mi się pomysł na korytka z karnisterków. Nazbieram takowe i biorę się do roboty:)

    OdpowiedzUsuń
  5. potrzeba matka wynalazku:)każda z nas potrafi "coś z niczego" stworzyć i wykorzystać

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez zbieram pojemniczki plastikowe ,po lodach sa duze i mocne to zamrazam w nich zupe ,lub bigos jak zostana z obiadu...W tych niskich i szerokich w ktorych kupuje mieso poporcjowane ,po dokladnym umyciu i wysuszeniu zamrazam ciasto ...W nieduzych plstikowych pudelkach po sledzikach w smietanie ,zamrazam posiekany koperek ,pietruszke ..zbieram tez gumki recepturki i nakladam na te pudelka ,co by zawartosc sie w zamrazarce nie wysypala jak dekielki odskocza ...Oczywiscie zbieram siatki foliowe tzw.reklamowki ...u mnie sa wielokrotnego uzytku ;) Jestes nie tylko bardzo pracowita ,ale i zaradna ...

    OdpowiedzUsuń

Prawdziwa cnota krytyki się nie boi.
Ale, jeżeli ktoś ma zamiar wylewać w komentarzach swoje żale, smutki i nagromadzoną żółć, to nic z tego. Będę usuwać. Tak, że szkoda trudu..